Nie boję się Twoich mąk
wieczystych.
Jedyne, co widzę po stronie
wieczności,
to pył zdmuchiwany z Drogi Mlecznej
lub innej z miriadów
galaktyk.
Musisz się bardziej postarać
lub przysłać któregoś z
mądrych do zakłamania teologów,
aby mnie przekonali, że to
oni mają rację,
że piekło, że czyściec, że
niebo.
Więcej wiatru w płuca Panie,
więcej wiatru, bo potoniemy
w tym pyle!
I spełniło się:.. Eliasz czuł przez jedną chwilę,
OdpowiedzUsuńŻe spełniło się właśnie... I czuł tylko tyle...
Pochłonęła go drętwa i pilna Ciszyzna.
Wiedział, że Bóg - daleko - że nic mu nie wyzna.
Dreszcz lęku w nim zanikał raz jeszcze - raz jeszcze -
I wstrząsnęły nim obce ciału przeciwdreszcze.
Czekał, do jakich mroków pierś chętną dołoni?
Dłoń wyciągnął w niewiedzę... Lecz minął czas dłoni!
Rozwarł oczy... Czas oczu minął niepochwytnie!
Już nie było błękitu, więc trwał bezbłękitnie.
Dróg, nie było, więc drogi na pewno nie zmylił,
I z wozu gasnącego w bezświat się wychylił,
By stwierdzić jasnowidztwem ostatniego tchnienia
Możliwość innej jawy, niż jawa Istnienia!
Piękny i bardzo ciekawy wiersz. Zdjęcie wspaniałe. Pozdrawiam, Aga. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen wiersz nie ukazał się na tym blogu, choć powinien. Nie zdążył.
OdpowiedzUsuńAnioły niechętnie się ujawniają.
Możesz jednak, jeśli się postarasz,
dojrzeć je w ziarnku piasku,
w leśnym kwiecie
lub w czasie zamkniętym w zaciśniętej dłoni.
Czasami ukrywają się we włosach kobiety
albo w zorzy polarnej, która niespodzianie
pojawi się w Gdańsku lub Władysławowie.
Można je też spotkać jesienią,
spacerujące po plaży,
otulone w morze i płomień ogniska.
A w ciche, bezchmurne noce często dyskutują
z gwiazdami na tematy wieczne.
I wówczas łatwo je usłyszeć.