J. K. – Co
zatem stało się z królem Władysławem III?
Dr. J.K.K – Wielu
historyków powołując się na dokumenty
przechowywane przez franciszkanów z Ponta Delgada na Azorach twierdzi, że król
polski, Władysław III
Warneńczyk przeżył bitwę pod Warną, by następnie dzięki wsparciu papieża Eugeniusza IV
osiąść na dworze królewskim w Lizbonie. Tam zaprzyjaźnił się z synem królewskim
Henrykiem (Żeglarzem) i dzięki niemu otrzymał posiadłości Madalena do Mar na
portugalskiej Maderze.
Zachował się akt nadania, datowany na dzień 8 maja 1452 r, w którym czytamy: nadaje się jego wysokości Henrique Alemao − rycerzowi św. Katarzyny z
góry Synaj − posiadłości Madalena do Mar
na Maderze.
W innych dokumentach obok nazwiska Alemao dodaje się
także określenie: Prinicipe Polako – Książe Polak.
Z aktem nadania wiąże się też ciekawa historia,
opisaną przez portugalskiego kronikarza Antonio Santos Figueira. Otóż król
Władysław zobaczywszy na mapie posiadłość, którą Henrigue o Navegador ( Henryk
Żeglarz) chciał mu podarować, miał powiedzieć po polsku: Henryku, ale to za mało!
Henryk, który nie znał oczywiście języka polskiego zrozumiał, że Władysław chce
przybrać pseudonim Henryk Niemiec ( Alemao znaczy po portugalsku Niemiec) i to właśnie
nazwisko zostało zapisane w akcie nadania.
J.
K. Jakie były dalsze losy króla Władysława Warneńczyka?
Dr. J.K.K – Henrique
Alemao był postacią niezwykle tajemniczą. Wiemy, że cieszył się przychylnością
Henryka Żeglarza i kapitana Zarco – gubernatora Madery. Wraz ze swoją
portugalską żoną Anną, która była szlachcianką, zamieszkał w Madalena do
Mar - nadmorskiej posiadłości podarowanej mu przez króla Portugalii. Tutaj też
urodził mu się syn (Zygmunt) oraz córka (Barbara). Według maderczyków Warneńczyk
mieszkał na Maderze przez około 20 lat Po latach polscy franiciszkanie,
którzy przybyli na wyspę rozpoznali w nim króla i namówili do
powrotu, który okazał się powrotem tragicznym w skutkach. W czasie
drogi powrotnej żaglowiec, którym płynął Władysław-Alemao, rozbił się
u stóp potężnego klifu Cabo Girao. Roztrzaskała go w czasie burzy
spadająca skała.
Kilka lat później, w katastrofie morskiej
zginął też jego jedyny syn – Zygmunt.
J.
K. Dziękuję za ciekawą rozmowę i życzę wielu odkryć, którymi mógłby Pan się
podzielić z naszymi czytelnikami.
Dr. J.K.K – Ja
również dziękuję i zapraszam wszystkich miłośników historii na moją stronę
internetową: www.historiakołemsiętoczy.pl
(Kroniki historyczne maj 2017,
vol. CCCXXIV)
Myślę, że ta historia tak się nie kończy - sądzę, że jacyś potomkowie jeszcze istnieją! I dlatego czekam na fascynujący ciąg dalszy !!!
OdpowiedzUsuń