środa, 24 sierpnia 2016

Co turysta może zobaczyć w Gdańsku jesienią?

We wrześniu, w Gdańsku, przy Żurawiu, spotkałem smutnego anioła stróża. Jego nastrój łatwo rozpoznałem po opuszczonych skrzydłach, ledwo tlącej się aureoli i szarych oczach. Na ogół anioły mają niebieskie oczy – pisałem już kiedyś o tym.
Anioł siedział w jednej z knajpek przy Długim Nabrzeżu i wpatrywał się w kufel, z którego sączył piwo marki Koźlak  specjalność lokalnego browaru Amber. Od czasu do czasu unosił wzrok, jakby z niecierpliwością czegoś wypatrując.
Usiadłem przy sąsiednim stoliku, zamówiłem duże piwo tej samej marki i z ciekawością mu się przyglądałem. Niespodziewanie zwrócił się w moim kierunku i zapytał:
– Jak pan sądzi, czy przelatują tędy wędrowne ptaki?
– Tak – odpowiedziałem. I chcąc się pochwalić swoją wiedzą ornitologiczną, zacząłem: – Wydaje mi się, że już w sierpniu widziałem odlatujące jerzyki i kukułki – te, które przybyły do nas w maju. Uciekły też już słowiki i dzierzby (z wyjątkiem gąsiorka) oraz barwne wilgi i kraski. Odleciała kania wielka, a także mniejsze ptaki, takie jak turkawki, kobczyki, pokląskwy, jaskółki oknówki i grzebułki, a nawet wójcik piecuszek.
– Myślałem o większych ptakach – przerwał mój wywód anioł – takich jak na przykład żurawie.
– Z tego, co wiem, właśnie teraz jest czas ich sejmikowania i odlotów do ciepłych krajów – odparłem i już chciałem zacząć opowiadać o zwyczajach ptaków Grus grus z rodziny Gruidae, kiedy posłyszałem głośny klangor dochodzący znad Motławy. Odruchowo podniosłem głowę i zobaczyłem klucz szarych żurawi lecących na południowy zachód. Patrzyłem jak zaczarowany. Mogło to trwać pięć, może dziesięć sekund. Kiedy wreszcie opuściłem głowę i spojrzałem na stolik obok, ten był pusty. Raz jeszcze uniosłem wzrok ku niebu i ze zdumieniem zobaczyłem wzlatującego anioła, który intensywnie machając skrzydłami, próbował dołączyć do klucza lecących żurawi. Odprowadziłem wzrokiem stado znikające za basztą Łabędź.
Do rzeczywistości przywołał mnie głos kelnera:
— Kto zapłaci za piwo tego gościa?
— Ja – odpowiedziałem, kładąc na stoliku stuzłotowy banknot. – Reszty nie trzeba – dodałem.
W końcu nie co dzień stawia się piwo aniołowi stróżowi.

1 komentarz:

  1. Ładne i mądre opowiadanie. Dobrze je przeczytać na zakończenie dnia!

    OdpowiedzUsuń