sobota, 22 kwietnia 2017

Ad mortem festinamus
(Jeremiady)

Przyglądam się twarzy umierającego człowieka.
Widzę pobladłe wargi,
które nie wiedzieć czemu
szepczą słowa przeprosin.
Zimny pot spływający z czoła  
łączy się ze łzami w strumień sprzeciwu.
Na wpół sparaliżowane mięśnie twarzy,
usiłujące sprowokować uśmiech,
zmieniają się w grymas bólu –
tak wielkiego,
że można się nim modlić.

Przyglądam się twarzy umierającego człowieka.
Za jego plecami świat
wyczekujący na ostatni oddech,
ostatnie drgnienie nerwu.
„Zanim pójdziesz spać.
wyjmij klucz z zamka,
żebym mógł otworzyć drzwi
do pokoju, w którym leży twoje ciało” –
przypomina.

Spoglądam w lustro
na twarz umierającego człowieka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz