niedziela, 5 marca 2017

Sąd Ostateczny

Kiedy stanąłem przed Najwyższym,
(niech imię Jego będzie błogosławione na wieki)
i wyciągnąłem ku Niemu dłonie,
Jahwe spojrzał na moje życie,
przeciekające pomiędzy palcami
i powiedział:
za twoje radości i cierpienia,
za niespełnione obietnice
i sprzedane nadzieje,
za zdrady ideałów i przyjaciół,
za kłamstwa prowadzące do celu,
za miłości zapomniane,
za samotność, biedę i cierpienie,
za wiersze, które napisałeś
i za te, które pozostawiłeś zranione
oraz za to, że jadałeś w piątek mięso,
mogę ci dać…

tylko pół wieczności.


2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy rozrachunek z życiem - a może bardzo dobra wizja wieczności? choćby nawet tylko jej połowy...
    Poruszył mnie ten wiersz, więc choć trudno mi po trudnym dniu napisać to jasno, chciałam jednak wyrazić swoje zdanie.Po prostu trafia do mnie i bardzo mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ilość wymienionych win jest tu długa, a ich ciężar – porażający. Niemożliwe, by dotyczyły jednego człowieka. Więc jeśli miałaby to być jakaś forma ekspiacji, to tylko zbiorowej.
    Ale jest to raczej rodzaj artystycznej kreacji dla przypomnienia zbawczej roli cierpienia bądź twórczego trudu w drodze do odkupienia. I zarazem wielkiej siły Boskiego miłosierdzia z drugiej strony.
    Bardzo podoba mi się też zakończenie: surowy Bóg oferujący grzesznikowi na Sądzie Ostatecznym „tylko” połowę wieczności. Przypomniało mi to bowiem szkolne dywagacje, czy nieskończoność jest większa od nieskończoności plus (bądź nieskończoności minus) i minę mojego nauczyciela matematyki, który zawsze, ze śmiertelną powagą, powtwarzał, że nieskończoność to nieskończoność, i nie może być większa lub mniejsza.

    OdpowiedzUsuń