piątek, 2 września 2016

Śmierć jest zawsze punktualna,
tylko ja nie pamiętam, o której się z nią umówiłem. 
Nagle głos dzwonka jak ukąszenie węża.

Ja:
 „Przepraszam, że taki niegotowy,
że pokój niewysprzątany, stół nienakryty,
a gęś w marynacie, wciąż jeszcze surowa”.

Ona:
"Nic nie szkodzi, wpadłam na chwilę.
Zbieraj się szybko.
Na pytania odpowiem w drodze,
przed domem czeka taksówka".

Więc przyjmuję jej pocałunek
i wychodzę,

nie zamykając za sobą drzwi.


5 komentarzy:

  1. I znowu zaskakujesz mnie dobrym wierszem, znowu zaskakujesz podejściem do tematu, pozorną lekkością dramatu dziejącego się wciąż, w każdym życiu ludzkim, niemal na naszych oczach. Trzeba takiego wiersza, żeby uświadomić sobie nieubłagany rytm życia. Czy istnieje optymistyczny pesymizm - ten wiersz dowodzi, że tak

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śmierć jako wytworna Dama składająca wizytę.
    Punktualna i rzeczowa. Niby życzliwa, w istocie apodyktyczna i podstępna. Oczekiwana, mimo to zaskakująca i budząca przerażenie. A jednak… powabna i kusząca, niczym tajemnicza kochanka.
    Boska Szechina zabierająca duszę ludzką pocałunkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytworna? Może raczej roztargniona i zapracowana - jak życie całe nasze.

      Usuń
    2. Bardzo zapracowana, a mimo to punktualna i rzeczowa. Swoim pojawieniem się sprawia, że gospodarz traci rezon i zaczyna tłumaczyć się, jak sztubak...
      Więc jednak wyniosła i majestatyczna.

      Usuń