poniedziałek, 19 grudnia 2016

A dzisiaj coś ze Splatania czasu. (Wyd. Harmonia 2016)

Ścieżka kanadyjska

Ta rozmowa nie należała do przyjemnych. Profesor Piotrowski z właściwym sobie wrodzonym cynizmem zadawał pytania i na każdą moją odpowiedź wzruszał lekceważąco ramionami. Argumenty, które przytaczałem i w które wkładałem całą swoją wiedzę i inteligencję, potrafił jednym słowem sprowadzić do absurdu, przy czym prowokował mnie do niestosownej reakcji, wiedząc doskonale, że nie mogę tego zrobić – od tej rozmowy zależało bowiem, czy dostanę stypendium na studia medyczne w Trinity College w Toronto.
W pewnym momencie profesor, nie zwracając uwagi na moje wywody, podniósł słuchawkę telefonu i powiedział:
Dobra, niech wejdzie.
Do gabinetu profesora wszedł Leon, mój kolega z roku i główny konkurent do stypendium kanadyjskiego. Usiadł na wskazanym mu krześle i, niepytany, zaczął oskarżać mnie o wszelkie przewinienia i przestępstwa, przy których siedem grzechów głównych to były niewinne żarty.
Pod wpływem jego słów, jak pod spojrzeniem Meduzy, zastygłem i powoli zacząłem zmieniać się w kamień. I pewnie bym nim został, gdybym nagle nie przypomniał sobie, że mam ze sobą buteleczkę ze łzami jednorożca. W jednej chwili  zrozumiałem, że jeżeli nie przejmę inicjatywy i nie zmienię scenariusza, z wymarzonego wyjazdu za ocean nic nie będzie.
Świata nie można wyjaśniać samym światem – odezwałem się niespodziewanie i, korzystając z tego, że obaj moi rozmówcy zamilkli zaskoczeni, kontynuowałem: – Ściślej biorąc, zagadnienie istnienia świata należy do kompetencji dwóch filozoficznych dyscyplin: ontologii i epistemologii. Nauka jest wysoce zorganizowanym rodzajem poznania i zarówno jej istnienie, jak i jej sukcesy powinny być wykorzystywane w teoriopoznawczych analizach, ale treść wyników osiąganych przez nauki do tych analiz niczego nie wnosi.
Po tych słowach wstałem i, nie żegnając się, wyszedłem na korytarz. Przy drzwiach wejściowych spotkałem dwie zakonnice, które otwierały właśnie szarą kopertę, szepcąc coś między sobą.
Szczęść Boże. I co? Jest jakaś szansa ?  –  zapytałem.

Jest, ale pamiętaj, że kiedy nadejdzie ten moment, musisz złączyć nogi i uchwycić kotwicę – odpowiedziała siostra Miriam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz