Wigilia
Z okazji
Twoich urodzin postanowiłem wydać kolację. Na stół położyłem świeżo wyprasowany
biały obrus, pod którym ukryłem źdźbła siana; na obrusie świeczniki, najlepszą zastawę, jaką miałem, i opłatek.
Pod choinką poukładałem prezenty, wśród nich jeden wyjątkowy – dla Ciebie. Pół
dnia przyrządzałem Twoje ulubione dania: barszcz z uszkami, karp smażony i
kutię.
Kiedy
zobaczyłem pierwszą gwiazdkę, zapaliłem świece i, śpiewając rzewne kolędy i
wesołe pastorałki, z wypiekami na twarzy czekałem na Twoje przyjście.
Mijały
minuty i godziny, a przy moim stole wszystkie miejsca pozostawały puste. Nie
przyszedłeś ani Ty, ani zaproszeni goście; nawet żaden samotny wędrowiec nie
zapukał do moich drzwi. Zostałem sam, rozmyślając nad tym wieczorem, nad Twoimi
urodzinami, nad tym, co nas łączy, i zastanawiałem się, czy jest szansa,
abym przyszłą wigilię mógł spędzić z Tobą?
Trwało to
długo, tak długo, że znużony zasnąłem z głową na obrusie przesyconym zapachem
siana.
Około
drugiej na ranem obudziły mnie anioły powracające z Pasterki. Udając, że nic
się nie stało, wstałem od stołu, uchyliłem okno, bo nigdy nic nie wiadomo, i…
poszedłem spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz