Na wspomnienie umarłej przedwcześnie miłości
morze postanowiło zbuntować się przeciwko…
Bogu.
Najpierw jęknęło z bólu i złożyło ręce.
Płakało i modliło się na zmianę,
przerzucając fale jak kartki brewiarza.
A widząc, że te modły nie odniosły skutku,
wzburzyło się i wdarło daleko w głąb lądu.
Przerażeni turyści uciekali z plaży.
Mówiło o tym radio i dwaj jasnowidze.
A morze wpadło w spazmy;
szarpało włosy tak, że posiwiało.
Wreszcie Bóg, widząc jego rozpacz i to,
co się działo,
zesłał wiatr południowy i…
miłość ożyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz