środa, 11 stycznia 2017

Wigilia

Z okazji Twoich urodzin postanowiłem wydać kolację. Na stół położyłem świeżo wyprasowany biały obrus, pod którym ukryłem źdźbła siana; na obrusie świeczniki,  najlepszą zastawę, jaką miałem, i opłatek. Pod choinką poukładałem prezenty, wśród nich jeden wyjątkowy – dla Ciebie. Pół dnia przyrządzałem Twoje ulubione dania: barszcz z uszkami, karp smażony i kutię.
Kiedy zobaczyłem pierwszą gwiazdkę, zapaliłem świece i, śpiewając rzewne kolędy i wesołe pastorałki, z wypiekami na twarzy czekałem na Twoje przyjście.
Mijały minuty i godziny, a przy moim stole wszystkie miejsca pozostawały puste. Nie przyszedłeś ani Ty, ani zaproszeni goście; nawet żaden samotny wędrowiec nie zapukał do moich drzwi. Zostałem sam, rozmyślając nad tym wieczorem, nad Twoimi urodzinami, nad tym, co nas łączy, i zastanawiałem się, czy jest szansa, abym przyszłą wigilię mógł spędzić z Tobą?
Trwało to długo, tak długo, że znużony zasnąłem z głową na obrusie przesyconym zapachem siana.

Około drugiej na ranem obudziły mnie anioły powracające z Pasterki. Udając, że nic się nie stało, wstałem od stołu, uchyliłem okno, bo nigdy nic nie wiadomo, i… poszedłem spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz