poniedziałek, 7 listopada 2016

Ars bene moriendi

Każdy powinien się pilnie troszczyć, aby sobie zapewnił pobożnego, godnego zaufania, a zarazem stosownego w tym względzie domownika lub przyjaciela, takiego, który by mu przy śmierci wiernie towarzyszył, pobudzając i zachęcając go do stałości w wierze, cierpliwości, pobożności, ufności i wytrwałości, oraz odmawiania należycie pobożnie modlitwy w czasie jego konania.
                              Mateusz z Krakowa

Przez całe życie należy się uczyć żyć, jak mówił Seneka, i – co może jeszcze bardziej zdziwi – przez całe życie należy się uczyć umierać. Zatem ars moriendi to ars vivendi – sztuka umierania jest sztuką życia. Godności upatrywanej w umieraniu winno się szukać w godności, z jaką człowiek żyje.
Chwila śmierci jest nieunikniona, nadejdzie tak czy inaczej, prędzej czy później. Czeka ona każdego, a jedyne, co jest niepewne, to sposób, w jaki odejdziemy z tego świata. Aby przygotować się do tej ważnej chwili i nie bać się jej, należy w swoim życiu postępować dobrze i unikać złego. Istnieje tu nierozerwalna współzależność „dobrego życia” i „dobrej śmierci”, a także „złego życia” i „złej śmierci”.
Problematyką śmierci oraz losu duszy po śmierci ludzkość zajmuje się od najdawniejszych czasów. Spośród autorów starożytnych należy wymienić chociażby Sokratesa, Platona, Cycero czy Senekę.
Śmierć według Sokratesa nie jest niczym innym, jak rozdzieleniem duszy i ciała. Filozof zapewnia, że nie przejmuje się śmiercią, gdyż wierzy, że uda się do ludzi zmarłych, którzy są lepsi niż ci na tym świecie, jak również uda się do bogów mądrych i dobrych. Jeśli ta teza jest prawdą, to „nie jest mądrze zacząć lękać się śmierci, jeśli wcześniej czekało się na nią i oswajało z nią całe życie”. Sokrates wyraźnie zaznacza, że zwykli ludzie nie rozumieją filozofów i tym samym nie rozumieją, co to znaczy czekać na śmierć i być jej godnym.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz