Ars bene moriendi
Każdy powinien się pilnie
troszczyć, aby sobie zapewnił pobożnego, godnego zaufania, a zarazem stosownego
w tym względzie domownika lub przyjaciela, takiego, który by mu przy śmierci
wiernie towarzyszył, pobudzając i zachęcając go do stałości w wierze,
cierpliwości, pobożności, ufności i wytrwałości, oraz odmawiania należycie
pobożnie modlitwy w czasie jego konania.
Mateusz
z Krakowa
Przez całe życie należy się uczyć żyć, jak mówił Seneka, i – co może
jeszcze bardziej zdziwi – przez całe życie należy się uczyć umierać. Zatem ars moriendi to ars vivendi – sztuka umierania jest sztuką życia. Godności
upatrywanej w umieraniu winno się szukać w godności, z jaką człowiek żyje.
Chwila śmierci jest nieunikniona, nadejdzie
tak czy inaczej, prędzej czy później. Czeka ona każdego, a jedyne, co jest
niepewne, to sposób, w jaki odejdziemy z tego świata. Aby przygotować się do
tej ważnej chwili i nie bać się jej, należy w swoim życiu postępować dobrze i
unikać złego. Istnieje tu nierozerwalna współzależność „dobrego życia” i
„dobrej śmierci”, a także „złego życia” i „złej śmierci”.
Problematyką śmierci oraz losu duszy po
śmierci ludzkość zajmuje się od najdawniejszych czasów. Spośród autorów
starożytnych należy wymienić chociażby Sokratesa, Platona, Cycero czy Senekę.
Śmierć
według Sokratesa nie jest niczym
innym, jak rozdzieleniem duszy i ciała. Filozof zapewnia, że nie przejmuje się
śmiercią, gdyż wierzy, że uda się do ludzi zmarłych, którzy są lepsi niż ci na
tym świecie, jak również uda się do bogów mądrych i dobrych. Jeśli ta teza jest
prawdą, to „nie jest mądrze zacząć lękać się śmierci, jeśli wcześniej czekało
się na nią i oswajało z nią całe życie”.
Sokrates wyraźnie zaznacza, że zwykli ludzie nie rozumieją filozofów i tym
samym nie rozumieją, co to znaczy czekać na śmierć i być jej godnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz