Żył kiedyś mały króliczek, który postanowił uciec z domu.
Któregoś
dnia przyszedł do swojej mamusi i powiedział:
– Chcę uciec z domu.
– Jeśli uciekniesz z domu –
odpowiedziała mama – ja pobiegnę za
tobą, bo jesteś moim małym króliczkiem.
– Jeśli pobiegniesz za mną – odrzekł
króliczek – zamienię się w rybę i
odpłynę tym strumieniem, który jest tuż za naszym domem.
– Jeśli staniesz się rybą – odrzekła
mama – ja zostanę wędkarzem i cię
złowię.
– Jeśli zostaniesz wędkarzem – kontynuował
mały króliczek – ja przemienię się w
ptaka i odfrunę od ciebie.
- Jeśli zostaniesz ptakiem i będziesz chciał odfrunąć – powiedziała
mama – ja stanę się drzewem, żebyś
zawsze miał swój dom.
– O, kurczę! – powiedział mały króliczek. – Jeśli tak, to może lepiej zostanę z tobą teraz i już będę
zawsze twoim małym króliczkiem.
– Masz tutaj marchewkę – powiedziała mama, uśmiechając się, i
pogładziła go po jego długich, szarych króliczych uszach.
Niby bajka, a jednak przypowieść o życiu. O najtrudniejszym wyborze - czy, żeby nie zranić uczuć bliskiej osoby, mamy być zawsze z nią, czy możemy zachować tę bliskość będąc jednak w swoim świecie, daleko, niezależnie? Wyrażone w paru prostych słowach, a przecież tak mądre i głębokie.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest to opowieść o miłości matczynej, albo raczej – rodzicielskiej (a może miłości w ogóle?). Ale nie tej dobrej i spolegliwej (a mam tu na myśli pierwotne znaczenie tego słowa, czyli: takiej, na której można zawsze polegać), tylko zaborczej i egoistycznej. Takiej, która zamiast mądrze wspierać talent i aspiracje młodego człowieka – tłamsi je, podcina skrzydła.
OdpowiedzUsuńNie przypadkiem stare porzekadło mówi, że im lepsze wychowanie, tym dalej (wyżej) ptak od gniazda odfrunie. A prawdziwy dom to nie klatka, tylko miejsce, do którego chce się powracać, choćby tylko mentalnie.
Ale on był malutki i głupiutki, wiec mama musiała go chronić. A z domem (klatką) to masz rację, dlatego mądra mama będzie zawsze drzewem, do którego ptaki chętnie się zlatują.
OdpowiedzUsuń