środa, 19 października 2016

W Gdańsku, przy wyjściu z plaży nr 57, stała kobieta. Ubrana była w długą, szarą, płócienną sukienkę. Nieuczesane włosy spływały jej luźno na ramiona. W prawej ręce trzymała plik niebieskich kopert przewiązanych czerwoną wstążką, w lewej – tomik poezji Haliny Poświatowskiej. W nim ukryła zasuszoną stokrotką. Od czasu do czasu otwierała książkę, wyjmowała uschnięty kwiat i ostentacyjnie wąchała go, rozglądając się wokoło, jakby chciała przekazać komuś tajemny znak.
Ludzie wychodzący z plaży siadali obok niej na murku, otrzepując ze stóp piach przed włożeniem sandałów. Czasami przystawali i patrzyli jej prosto w oczy, próbując sobie coś przypomnieć. Trwało to z reguły kilka lub kilkanaście sekund, po czym odwracali wzrok, kręcili głowami i odchodzili bez słowa, spiesząc się wyraźnie do domów na obiad, bo zbliżała się godzina piętnasta. Za każdym razem, gdy odchodził kolejny plażowicz, kobieta wyjmowała z pliku kopertę i, nie otwierając jej, ostentacyjnie wyrzucała do stojącego w pobliżu kosza na śmieci.
Usiadłem na murku i zacząłem się jej przyglądać z ciekawością. Chwilami kobieta wydawała mi się znajoma, jakbym spotkał ją kiedyś, dawno temu. Patrząc na spakowane listy i tomik poezji, przypomniałem sobie słowa wiersza, który kiedyś znałem na pamięć:

często myślę o tobie 
często piszę do ciebie 
głupie listy
w nich miłość i uśmiech 

potem w piecu je chowam 
płomień skacze po słowach 
nim spokojnie w popiele nie uśnie

 Na chwilę przymknąłem oczy i uwolniłem myśli, które powędrowały w przeszłość, bo tylko one, nieograniczone prawami czasu, są w stanie to uczynić.
Powróciły szybko, przynosząc ze sobą obrazy: morze, plaża, słońce, piękna młoda dziewczyna, spacery, poezja, wspólne plany, później kolejne spotkania i kolejne rozstania… Szum morza sprzyja wspomnieniom.
Z zadumy wyrwał mnie jej głos:
Chcesz porozmawiać?
Czy my się znamy? Kim pani jest? zapytałem.
Jestem Starą Miłością – odpowiedziała.
Moją starą miłością?dopytywałem.
Nie, nie tylko twoją. Po prostu Starą Miłością. Czekam tutaj, aby mnie rozpoznano.  Pamiętasz, że: "nic dwa razy się nie zdarza",ale jeśli się zdarzy dwa razy, to na pewno przytrafi się i trzeci. Trzeba tylko chcieć, tylko przystanąć, porozmawiać, przypomnieć sobie, ale… o tej porze ludzie są głodni. Popatrz – wskazała na słońce – już prawie piętnasta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz